wtorek, 15 maja 2012

Rozdział I

Otworzyłam powoli oczy i zamrugałam kilkakrotnie. Rozejrzałam się i zobaczyłam okropne białe ściany i rząd łóżek.
-Co się stało? Dlaczego jestem w szpitalu?-wyszeptałam słabo
-Och obudziłaś się-usłyszałam zapłakany głos moje mamy i obróciłam głowę w jej stronę- Mieliście wypadek...
-Wypadek?-zdziwiłam się , a po chwili otworzyłam szeroko oczy.Wspomnienia uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą

Właśnie jechaliśmy w pobliskie góry.Mój ukochany prowadził.Jechał dość szybko, a na dworze padał śnieg i było ślisko
-Zwolnij-jęknęłam po raz kolejny-Nie spieszy mi się jeszcze do grobu
-Och no dobrze-mruknął i pogłaskał ręką moje kolano.Usadowiłam się wygodnie na fotelu i zatopiłam w myślach.Byłam szczęśliwa,bo po długich błaganiach i obietnicach,że nie zrobię nic głupiego moja mama zgodziła się abym spędziła tydzień ferii z moim chłopakiem w ośrodku wypoczynkowym. Cieszyłam się na ten tydzień spędzony z dala od mojej wkurzającej,młodszej siostry i jej ciągłego zachwycania się nowym zespołem zwanym One Direction. Co ona w nich widziała? Przecież to zwykła banda frajerów, gdzie jeden chce wyjść za jedzenie,drugi kręci sobie włosy,trzeci jest zakochany w sobie,czwarty jest ich "tatusiem" a piąty wielbi marchewki. A kiedy jej to wypominam mówi mi,że ja też lubię marchewki.
No i co z tego ,że je lubię? Są dobre i zdrowe,a ja jem je od dziecka.Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek mojej komórki
-Halo?
-No hej-zapiszczała moja przyjaciółka-jak tam podróż?
-W porządku.Już nie mogę się doczekać aż będziemy na miejscu!
-Och ale ja ci zazdroszczę-westchnęła a ja się zaśmiałam. Chciałam jej odpowiedzieć,ale słowa ugrzęzły mi w gardle, gdy samochód jadący znad przeciwka wpadł w poślizg i uderzył prosto w nasz samochód.Rozległ się dźwięk tłuczonego szkła a nas odbiło i wylądowaliśmy na pobliskim drzewie.
Słyszałam jeszcze jak moja przyjaciółka krzyczała
-Tori! Halo? Tori co się stało? Halo!
A potem była już tylko ciemność...



Rozpłakałam się.To wszystko działo się tak szybko.Nawet nie wiem co...
-Drake-powiedziałam nagle-Mamo co z nim?
-On...Jego stan jest ciężki,lekarze nie wiedzą czy z tego wyjdzie..
-Ale żyje?-przerwałam jej
-Tak , ale jest w śpiączce.Ty miałaś ogromne szczęście.Skończyło się tylko na niewielkim wstrząśnieniu mózgu-odgarnęła mi włosy z czoła i pocałowała je
-Pójdę po lekarza i powiem,że się obudziłaś- pokiwałam głową i gdy tylko zostałam sama znów zalałam się łzami

Po paru minutach do sali wszedł lekarz, więc szybko otarłam oczy i przywitałam się z nim.
-Jak się czujesz?-zapytał miłym głosem
-Dobrze-odpowiedziałam na co pokiwał głową i zabrał mnie na jakieś badania

Okazało się,że wszystko jest dobrze i mogę wrócić do domu.Ubrałam ciuchy,które przywiozła mi mama i chciałam jeszcze zobaczyć mojego chłopaka,ale pielęgniarka nie pozwoliła mi wejść mówiąc,że mam przyjść za kilka dni.

***
Gdy tylko znalazłam się w domu rzuciłam się z płaczem na łóżko
-Tori?-spytała mama głaszcząc mnie po głowie
-Wszystko będzie dobrze...Zobaczysz-powiedziała kiedy przewróciłam się na plecy. Uśmiechnęłam się lekko.
-Co z moją komórką?-spytałam
-No właśnie...Musisz kupić nową,bo tamta ładnie mówiąc nie nadaje się do użytku
-Ok-westchnęłam-tylko się trochę ogarnę
Wybrałam z szafy zestaw i poszłam do łazienki. Po szybkim prysznicu lekko się pomalowałam i gotowa zeszłam na dół.
-Muszę wracać do pracy
-Okey-westchnęłam przeciągle-Pójdę z Amy. Mogę?-wskazałam brodą telefon,który trzymała w ręce.
Sprawdziłam godzinę (15:25) i wystukałam nr mojej przyjaciółki. Po 3 sygnałach usłyszałam jej zmartwiony głos
-Halo? Co z Tori?
-Hej,jeszcze żyje!-zaśmiałam się
-O matko! Tori jak się cieszę ,że nic ci nie jest!
-Taa...Ej pojedziesz ze mną do Centrum po nowego fona?
-Jasne, zaraz będę -rozłączyła się, więc oddałam mamie telefon i poszłam do pokoju po torebkę. Nie minęło nawet 10 min a dziewczyna stała już pod drzwiami.Ubrałam kurtkę i buty, po czym udałyśmy się na przystanek autobusowy.Usiadłyśmy na ławce czekając na pojazd i zaczęłyśmy gadać. Po paru min. przyjechał autobus i zabrał na do Centrum Londynu.

Do domu wróciłam ok. 20 cała obładowana torbami.Poukładałam nowe rzeczy w szafie, po czym usiadłam na łóżku z laptopem.Zrzuciłam moje ulubione piosenki na nowy telefon i weszłam na Twittera.Wszyscy pytali mnie o wypadek . Skąd oni to wiedzą ? Westchnęłam i dodałam tweeta
"Nieszczęsny wypadek...Jakoś żyje,ale gorzej z Drake'em.
On jest w śpiączce... ;(( "
Od razu dostałam kilka odpowiedzi jak to im jest przykro i jak mi współczują -.-

Posiedziałam jeszcze trochę na internecie a potem wzięłam moją piżamę i poszłam wziąć kąpiel.Gdy wróciłam do pokoju była 22:30.Gdy tylko przytuliłam się do cieplutkiej kołdry odpłynęłam w objęciach Morfeusza.



_________________________
Nie wiem jak wam,ale mi się ten rozdział nie bardzo podoba ;/
Rozdział 2 pojawi się do końca tego tygodnia ;p

W 2 pojawi się też pewna osoba ^^

5 komentarzy:

  1. zaciekawiłaś mnie *.* ale coś czuję, że Drake nie przeżyję... no cóż, zobaczymy ;) czekam na kolejny i jeśli możesz informuj mnie o nowych rozdziałach. + dodaję do linków, o ile onet przestanie szwankować. {wanna-feel-your-love.blog.onet.pl}

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie się zapowiada :)
    Już nie mogę się doczekać tej "pewnej osoby" mam nadzieje że to będzie pan Malik ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam oczywiście na kolejny:) i oczywiście domyślam się kto będzie tą postacią.
    Zapraszam na Louis http://fifi1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. No ciekawie się zaczyna. :D
    zapraszam do siebie http://ontheothersideoftheworld1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. No no ciekawie się zaczyna :)

    OdpowiedzUsuń