sobota, 18 sierpnia 2012

Rozdział 10

Obudził mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Cóż za wstrętna istota śmie do mnie pisać w sobote rano?! Wymacałam ręką telefon przy okazji zwalając coś z szafki i z otwartym jednym okiem przeczytałam sms
"Nie zapomnij że obiecałaś jechać z nami na spotkanie ze scenarzystami.
Bądź gotowa na 8. Liam xx"

Ugh czemu to musi być tak wcześnie?Ja chce spaaać! Ale obietnica to obietnica... Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i ubrana w zestaw wróciłam do pokoju.Usiadłam na łóżku i ziewnęłam. Nie chce mi się z nimi jechać...Wczoraj, a właściwie dzisiaj pisałam z Amy prawie do 4 rano i jestem strasznie niewyspana ;/ Sprawdziłam godzinę. Ok mam jeszcze 15 min.Wyszłam z pokoju i.... wylądowałam na ziemi
-Ałaa!!!Kto to tu postawił?!- wydarłam się.Na korytarzu pojawiła się zwijająca ze śmiechu Zoey. Zebrała walizki i zeszła na dół   

-Wstawaj i chodź na śniadanie!-zawołała mama. To ona nie w pracy? Pozbierałam się z podłogi i robiąc pierwszy krok syknęłam z bólu. No pięknie jeszcze tego mi brakowało -.- Kuśtykając doszłam do kuchni.
-Dzięki! -powiedziałam sarkastycznie wskazując na kostkę. Zoey wyszczerzyłam się i wróciła do jedzenia. Mama pokręciła głową i podała mi woreczek z lodem, który od razu przyłożyłam w bolące miejsce.
-A tak wgl to gdzie ty się wybierasz?- spytałam siostry
-Na obóz...Wracam pod koniec sierpnia,zapomniałaś?-wywróciła oczami. Aaa!No nie wierzę.Jak mogłam o tym zapomnieć! Wakacje bez tego czegoś co śmie nazywać się moją siostrą?! Żyć nie umierać!
-To..Baw się dobrze tylko wiesz... Nie chce jeszcze zostać ciocią- poruszałam brwiami. Prychnęła i szturchnęła mnie w bok Dokończyłam kanapkę i wstałam od stołu.
-Mamo to ja będę jakoś wieczorem... -powiedziałam na odchodne i mimo bolącej kostki, w świetnym humorze wyszłam z domu. Chłopcy już czekali w aucie, więc szybko wsiadłam i ruszyliśmy do studia.

Na miejscu byliśmy równo o 9. Przywitał nas Paul i dwóch innych gości. Weszliśmy do środka i usiedliśmy przy takim fajnym półokrągłym stole. Moi towarzysze zaczęli o czymś zawzięcie rozmawiać, ale nie przysłuchiwałam się temu zbytnio. Już kilka dobrych minut wpatrywałam się w okno.Znowu zaczęło padać...
Cały mój dobry humor prysnął jak bańka mydlana...Chciałabym gdzieś wyjechać.Słońce,plaża,morze...Tak to jest to... Tylko gdzie?
-...Miami-to słowo który padło z ust Paula sprawiło,że natychmiast spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami.Miami...To byłoby idealne miejsce!Zawsze chciałam tam pojechać! Tylko o czym on mówił?
-No już dzieciaki nie patrzcie się tak na mnie...To jest przerażające-zaśmiał się
-Mmożesz popowtórzyć?-zająknął się Lou
-Będziecie kręcić ten teledysk w Miami...
-Co do scenariusza...-zaczął pierwszy z tych gości.Nie pamiętam jak się nazywa xd-To..O przepraszam-przeszkodził mu dzwoniący telefon.Odszedł na bok z słuchawką przy uchu. Po chwili rozmowy wrócił, powiedział coś temu drugiemu na ucho.Ten pokiwał głowa i wstał.
-Przepraszamy, ale musimy was zostawić...Koleżanka pamięta?-spojrzał na mnie. Co?
-Emm tak?
-Dobrze...Do zobaczenia
Pożegnali się i wyszli. Zostałam sama z chłopakami,bo Paul wyszedł chwile przed nimi
-O co mu chodziło?-zapytał Harry. Zastanowiłam się chwile
-Pamiętacie,że Paul chciał żebym wczoraj została?
Pokiwali głowami.A propos wczoraj...Mówiłam już że chłopcy nagrali tą ich piosenkę- What Makes You Beautiful?Nie? To mówię xd Wyszło naprawdę świetne.Czuje,że to będzie hit! Nawet nagrałam ich sobie na fona, ale ciii.. xd
-No to jak na niego czekałam to tam przyszedł ten koleś.Wtedy nie wiedziałam że to wasz scenarzysta i tak z nudów z nim gadałam.No i opowiedział mi o.. a nie ważne.Nie mogę wam powiedzieć-pokazałam ich język.
-Ej no...-zaczęli marudzić. Na szczęście wrócił Paul
-Victoria chodź na chwilę
Wyszłam na korytarz i spojrzałam na niego wyczekująco. Nie żeby coś, ale jesteśmy tu już jakiś czas i jestem troche głodna...
-Poradzisz sobie sama z nimi w Miami?
Że łot?On tak serio?Omg!
-Jasne,że tak... Tak myślę... A ty nie lecisz?
-Muszę wrócić na kilka dni do Nowego Jorku załatwić parę spraw z przeprowadzką...Później do was dojadę.
-Spoko...Tylko nie wiem czy mama się zgodzi..
-Zostaw to mnie.
Posłałam mu szeroki uśmiech.Już nie mogę się doczekać!To będą cudowne wakacje..Nie dość,że bez siostry, to jeszcze polecę z przyjaciółmi do Miami.Przyjaciele...Znowu o niej zapomniałam... Ostatnio bardzo rzadko się widujemy, a tak być nie powinno..
-Możemy już iść?Jestem głooodny! -zawołał Nialler
Pożegnaliśmy się z Paulem i ruszyliśmy do naszego ulubionego punktu żywieniowego-Nando's.
Pogoda nieco się polepszyła,więc gdy tylko skończyliśmy jeść poszliśmy narobić sobie wstydu... Taak z Louis'em Tomlinson'em inaczej się nie dało...

________________________
Przepraszam,że taki krótki.Miałam dodawać częściej,ale ostatnio nie najlepiej u mnie z weną... ;/

Mam nadzieję,że się podoba. :)

Następny postaram się dodać szybciej...

Czytasz=skomentuj (: