środa, 20 marca 2013

Rozdział 19

-Tori!- dobiegł mnie głos Zayn'a. Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Spojrzałam na Harry'ego z lekkim przerażeniem
-Przepraszam-szepnął  nie patrząc na mnie. Było widać,że jest mu głupio. I dobrze. Jesteśmy przyjaciółmi. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Na szczęście do niczego nie doszło... Czy ty sie słyszysz dziewczyno? Do niczego nie doszło?! Jesteś śmieszna! Prawie sie z nim całowałaś- odezwał się głoś w mojej głowie. Miał rację. Malutka część mnie chciała tego. Pragnęła poczuć smak jego malinowych ust, jego wielkie dłonie błądzące po moim ciele, jego... STOP! Victoria ogarnij się! Bezwiednie potrząsnęłam głową jakby chcąc wyrzucić z niej te myśli. Zepchnęłam je na samo dno mojego umysłu. To nie ma prawa się zdarzyć. Nigdy więcej. Poprawiłam włosy i przerzuciłam wzrok na bruneta, który właśnie do nas podszedł. Po jego minie z łatwością można było stwierdzić,że jest zły. Coś się stało? Już miałam o to pytać kiedy kątem oka zauważyłam biegnącego w naszą stronę Louis'a. Machał rękami i krzyczał coś niezrozumiałego. Moje tęczówki rozszerzyły się gwałtownie. W ostatniej chwili zdążyłam odskoczyć w wyniku czego wpadł na Harry'ego. Niczego nie spodziewający się Styles stracił równowagę. Chwycił za ramie dyszącego z wysiłku Tomlinson'a i oboje wpadli do wody.
-Moje loczki!- zaczął lamentować łapiąc się za ociekające wodą włosy
-Co żeś narobił idioto?!- zwrócił się do Lou
-To przez ciebie! Ty mnie pociągnąłeś za rękę!
-Ale to ty na mnie wpadłeś!
-Chciałem wrzucił Tori do wody,ale odskoczyła,okey?
-Słyszałam-spojrzała na niego mrużąc oczy. W odpowiedzi wyszczerzył się do mnie.
-To nie jest wytłumaczenie- zawołał Hazza i ochlapał go wodą. Zaczęli się nawzajem chlapać i turlać w fontannie. Aww Larry. To słodkie. Nawet zrobiłam im zdjęcie. Będzie fajna pamiątka
-Co tu się dzieje?- ni stąd ni zowąd obok nas znalazł się Liam z Niall'em wcinającym pączka. To przypomniało mi że od jakiś 3 godzin nic nie jadłam . Głodna jestem...
-Wyłaźcie natychmiast!-rozkazał. Posłusznie wyszli z fontanny przy okazji chlapiąc nas wodą
-No słucham...- Daddy czekał na wyjaśnienia
-To jego wina!- zawołali równocześnie wskazując na siebie
-Nie prawda,bo jego!- znowu zrobili to samo.
-Właśnie,że nie!
Nie miałam ochoty na słuchanie bezsensownych kłótni, więc wkroczyłam do akcji
-Ej! Uspokójcie się! Nie ważne czyja to wina! Idźcie do hotelu ogarnąć się trochę i spotkamy się w tamtej knajpce- wskazałam na budynek niedaleko nas
-Popieram!- wyrwał się Nialler- Ruchy, ruchy idziemy jeść-pogonił nas. Do jedzenia to on zawsze pierwszy. Blondynek złapał mnie za rękę i pociągnął żebym szła szybciej. Kawałek za nami szli Liam i Zayn. Chyba o czymś rozmawiali. Nie chcąc podsłuchiwać wyrównałam  krok z farbowanym. Weszliśmy do środka a tamci zostali na zewnątrz.
-Chodź-Nialler zaciągnął mnie do stolika i usadowił tyłem do okna a sam usiadł naprzeciwko mnie. Odwróciłam się by spojrzeć w szybę. Zayn patrzył na mnie. Szybko odwrócił wzrok, powiedział coś do Li i razem weszli do środka. Usiadł obok blondaska a Payne obok mnie. Zaczęliśmy rozmawiać o mało istotnych rzeczach. W międzyczasie przyszedł Louis, a Harry chwilę po nim.  Zamówiliśmy jedzenie, które dostaliśmy po jakiś 15 min. Przez cały czas Malik starannie unikał mojego wzroku. Ani razu na mnie nie spojrzał a na moje pytania rzucał tylko jakieś zdawkowe odpowiedzi. O co mu chodzi? Zrobiłam coś nie tak? Cały dzień zachowywał się normalnie a teraz co? Obraził się? On mnie ignoruje to ja jego też będę. Nie zwracając dłużej na niego uwagi zajęłam się rozmową z pozostałą czwórką. Jednaj to ciągle nie dawało mi spokoju. Muszę później z nim porozmawiać. Jak nie dzisiaj, to jutro, ale muszę.
*
Nie ma to jak spędzić 3 godz w restauracji, bo twoi przyjaciele nie potrafią się normalnie zachować.Liam płakał,że boi się łyżki przez co nie mogłam spokojnie zjeść zupy. Louis zamówił sobie spaghetti i udawał z Harry'm scenę z zakochanego kundla. Oczywiście nie byliby sobą gdyby nie zaczęliby rzucać się klopsami. Dostaliśmy niezły opieprz od właściciela. Zaczął się pluć,że mają wszystko posprzątać i więcej się tu nie pokazywać. Tomlinson, jaj to on musiał zacząć sie z nim kłócić, że nie będzie sprzątał bo nie jest sprzątaczką. Mieliśmy niezły bekę kiedy facet zrobił się czerwony jak burak ale gdy zaczął grozić policją troche sie wystraszyłam. Nie chcąc mieć problemów szybko sie stamtąd ulotniliśmy. Idąc deptakiem zauważyłam ogłoszenie o imprezie na plaży.
-Hej zobaczcie- wskazałam na tablice- Idziemy?
Nie wiem jak oni,ale ja jeszcze nigdy nie byłam na takiej plażowej imprezie. Chłopcy wykazali się dużym entuzjazmem ci mnie bardzo ucieszyło.Wróciliśmy do hotelu. Wzięłam szybki,odświeżający prysznic. Ubrałam zestaw i zrobiłam mocniejszy makijaż. Włosy podpięłam wsuwkami a wystające kosmyki schowałam za uszy. Z chłopakami umówiłam się na 20:30 a impreza zaczyna się o 21. Miałam jeszcze chwile czasu, więc usiadłam na łóżku i zabrałam się za malowanie na turkusowo paznokci u rąk i nóg. Równo o umówionej godzinie rozległo się pukanie. Zdziwiłam się, bo oni zawsze sie spóźniają. Na piętach podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
-Przepraszamy za spóźnienie-powiedział Niall poprawiając swoją niebieską koszulkę polo. Zmarszczyłam brwi i otwarłam usta żeby odpowiedzieć,że przecież sie nie spóźnili,ale ubiegł mnie Liam
-Tak. Mieliśmy być o 20. Starałem się ich pośpieszyć,ale wiesz jak to z nimi jest-puścił mi oczko. No tak. Mogłam się tego spodziewać.
-Zaczekajcie chwile-poprosiłam. Sprawdziłam czy paznokcie są już suche i założyłam buty.
*
Droga na plaże zajęła nam ponad godzinę. Bylibyśmy szybciej,ale po drodze Louis wpadł do sklepu i nie wychodził z niego przez 10 min. Kiedy wrócił w jednej ręce miał siatkę z piwami a w drugiej.. żelki w kształcie marchewek! Nie zwracając uwagi na jego krzyki wyrwałam mu paczkę i odbiegłam kawałek. Usiadłam na pobliskim murku i skrzyżowałam nogi w kostkach. Kiedy do mnie podszedł schowałam ręce za plecami
-Oddaj moje małe marcheweczki- zrobił minę jak kot ze Shreka. Nie tym razem.
-Za piwo- pokazałam mu język. Tak naprawdę nie miałam na nie najmniejszej ochoty,ale byłam ciekawa co powie. W końcu nie jestem pełnoletnia. Tommo spojrzał na mnie mrużąc oczy
-Nie,nie robaczku. Masz 16 lat..
-Prawie 17- przerwałam mu
-Prawie robi różnicę!
Prychnęłam. Też mi wielka różnica. Za kilka dni mam urodziny. Czasami to on mnie strasznie wkurza... Jakoś na poprzedniej imprezie nie przeszkadzało mu upijanie mnie. Chciałam mu ty wytknąć,ale podeszli do nas pozostali. Harry szybkim ruchem porwał jedną puszkę
-A on to może? Przecież jesteśmy w tym samym wieku- wskazałam na loczka
-On już miał urodziny, a ty nie!
-No i co z tego?
-Dużo,dużo!- pokiwał palcem. Wywróciłam oczami i wsadziłam żelka do ust.
Wszyscy usiedli obok mnie i wypili po piwie. Nie widziałam w tym sensu. Przecież idziemy na dyskotekę. Jestem w stu procentach pewna,że będzie tak alkohol. Logika mężczyzn...
W końcu znaleźliśmy się na plaży. Zabawa trwała już w najlepsze. Odłączyłam się od chłopaków i usiadłam przy wysokim krześle przy niewielkim barku. Oni nawet tego nie zauważyli.. Młody i bardzo przystojny barman uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam gest i założyłam za ucho wystający kosmyk włosów.
-Co dla ciebie śliczna?- zapytał uwodzicielko. Z braku lepszego zajęcia postanowiłam trochę z nim poflirtować.
-A co mi polecisz?-pochyliłam się do przodu opierając łokcie o blat. Posłał mi kolejny uroczy uśmiech i zaczął mieszać różne trunki w specjalnym pojemniku. Zaczął nim podrzucać i popisywać się. Nie powiem robiło to całkiem niezłe wrażenie. Po kilku minutach postawił przede mną szklankę z niebieską cieczą. Niepewnie pociągnęłam łyk przez słomkę. Ciepło spowodowane procentami rozlało się po moim ciele.
-Co to jest?- spytałam spoglądając na ciemnego blondyna
-Moja specjalność- puścił mi oczko- Smakuje ci?
-Mhm - uśmiechnęłam się biorąc kolejnego łyka mocnego napoju. Z lekka zakręciło mi się w głowie,ale nie zwróciłam na to większej uwagi
-Zdradzisz mi swoje imię czy mam o tobie myśleć jako o ślicznej nieznajomej?-posłał mi zadziorny uśmiech. Oblałam się rumieńcem
-Wystarczy Victoria
-Ryan-przedstawił się wyciągając w moją stronę dłoń. Podałam mu swoją a on złożył na niej delikatny pocałunek. Jaki dżentelmen
-Nie jesteś stąd,prawda? Taką ślicznotkę na pewno bym zauważył
Ponownie poczułam palące ciepło na policzkach.
-Nie.. jestem z Anglii
-No tak... Brytyjski akcent. Mogłem się domyślić...Jesteś tu sama?
-Nie z...-rozejrzałam się szukając wzrokiem 1D-.. z przyjaciółmi, ale aktualnie gdzieś ich wcięło-powiedziałam z nutką smutku w głosie. Nie uśmiecha mi się zabawa w pojedynkę.
-Hej-powiedział patrząc na zegarek-Za chwilę kończę moją zmianę. Nie miałabyś nic przeciwko gdybym porwał cię do tańca?-spytał trochę nieśmiało
-Jasne,że nie.. Po to tu przyszłam
Ryan posłał mi uśmiech i powrócił do pracy. Sącząc drinka obserwowałam ruchy chłopaka. Kilka minut później pchaliśmy się na środek parkietu przygotowanego specjalnie na dzisiaj. Przetańczyłam z nim kilkanaście piosenek. Świetny z niego tancerz. Dobrze się z nim bawiłam. Niestety nigdzie nie widziałam chłopaków.
-Nie mam już siły-jęknął mój towarzysz. Zaśmiałam się. Ja tam nie byłam jakoś szczególnie zmęczona. Taniec jest moją pasją, a zajęcia 3 razy w tygodniu uodparniają..Szczególnie,że nasza trenerka-Margaret (nie lubi kiedy ktoś zwraca się do niej pani) ma duże ambicje i przelewa je na nas. Dzięki niej moja grupa wygrała wiele zawodów i konkursów tanecznych. Ale wracając do Ryana... Pociągnął mnie w stronę baru. Usiedliśmy na czarnej sofie pod ścianą i zamówiliśmy drinki. Siedzieliśmy tak jakiś czas próbując rozmawiać, ale panujący tu hałas nie pozwalał nam na to.
-Może się przejdziemy?-zaproponował
Skierowaliśmy się do wyjścia. Pech chciał,że w drzwiach na kogoś wpadłam
-Oops!-zawołał chłopak.
-Sorki-mruknęłam i podniosłam na niego oczy- Lou!
-Tori! Gdzieś ty była? Wszędzie cie szukałem!
-Znasz go?-szturchnął mnie Ryan
-Tak.. To jeden z moich przyjaciół
-Louis
-Ryan
Podali sobie ręce i zmierzyli się niezbyt przyjemnym spojrzeniem.
-Idziesz ze mną!- Tommo złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę. Chciał wyjść,ale Ryan złapał mnie za drugą i przyciągnął do siebie.
-Mieliśmy iść się przejść...
-No co za pech.. Nie pójdziecie
Zaczęli mnie ciągnąć. Każdy chciał żebym z nim poszła.
-Ej,ej zaraz mnie rozerwiecie!-wyrwałam się im i zostawiając ich za sobą wyszłam na zewnątrz i wmieszałam się w tańczący tłum.
____________________
Heey! ;)
Wreszcie udało mi się to przepisać.Zabierałam się do tego od jakiś 2 tygodni.. Trochę mi ten rozdział nie wyszedł ;/
Co do Ryana.. Nie musicie się nim przejmować. Chociaż kto wie.. Może się jeszcze pojawi, nie wiem xd

Jak myślicie o co chodzi Malikowi? ;)
Dobrze,że przeszkodził Tori i Harry'emu w pocałunku?

Czytasz=komentujesz!

Do następnego! xx