sobota, 30 czerwca 2012

Rozdział 7

Był piękny zachód słońca.Dwoje nastolatków siedziało nad brzegiem morza. Chłopak objął dziewczynę a ona oparła głowę na jego ramieniu. Kochał ją. Był tego pewien od dawana, ale bał się jej to powiedzieć. Bał się że to zniszczy ich przyjaźń. W pewnej chwili spojrzeli sobie w oczy. Dziewczyna zatonęła w jego pięknych, brązowych tęczówkach a on powoli zmniejszał odległość dzielącą ich twarze. Ich usta wreszcie miały złączyć się w tym magicznym pierwszym pocałunku,którego oboje od dawna tak bardzo pragnęli....

 Ugh...Nienawidzę mojego budzika.To cholerstwo zawsze, ale to zawsze musi dzwonić w takim momencie. Gdyby nie fakt,że mam go w telefonie najchętniej rzuciłabym nim o ścianę. Dobra dość tych złości. Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka.Dzisiaj wreszcie zakończenie roku szkolnego...
Wykonałam poranną toaletę i ubrana w to+buty wyszłam z łazienki. Zeszłam na dół, zjadłam płatki i wyszłam z domu.Miałam jeszcze trochę czasu więc spacerkiem doszłam na przystanek. Nie musiałam jechać autobusem, bo Lou chciał mnie odwieść , ale odmówiłam.Nie mogę go tak cały czas wykorzystywać...
Po kilku minutach przyjechał pojazd,więc wsiadłam i zajęłam miejsce obok Amandy. 

Ten cały apel skończył się o 11. Jak zwykle dyrektor musiał najpierw trochę po przynudzać. Później rozdanie świadectw i wreszcie mogę to powiedzieć: Wakacje oficjalnie uważam za  rozpoczęte!!!
Wyszłam za  bramę szkoły i zostałam "napadnięta" przez bandę potworów.
-Porywamy cię!-oświadczył Liam ciągnąc mnie za rękę do samochodu. Spojrzałam w stronę gdzie wcześniej stałam z przyjaciółką. Nawet nie zauważyła,że zniknęłam.Zrobiło mi się smutno. Zawsze byłyśmy praktycznie nierozłączne, a ostatnio strasznie się od siebie oddaliłyśmy. Oczywiście nadal się przyjaźnimy ale to nie to samo co chociażby te 3 tygodnie temu. Taa...3 tygodnie temu poznałam chłopaków. Zdaje sobie sprawę z tego,że to ich wina, ale nie żałuje tego ani czasu który z nimi spędziłam.Co to, to nie...    
-Gdzie jedziemy?-spytałam kiedy zapakowaliśmy się do środka
-Teraz to na wieeelkie lody-Malik poruszał brwiami -a potem to się zobaczy

Weszliśmy do lodziarni i każdy zamówił sobie po 5 gałek z owocami, polewa i posypką. Zajęliśmy miejsca
 przy największym stoliku na dworze i zabraliśmy się za jedzenie lodów. W pewnym momencie poczułam wibracje mojego telefonu. Oho chyba ktoś tu sobie o mnie przypomniał. Nie myliłam się . Dostałam sms od Amy: "Hej gdzie zniknęłaś? Myślałam,że może gdzieś razem pójdziemy zanim wyjadę..."
O super.. Dopiero teraz zauważyła,że mnie nie ma ? -.- "Zanim wyjadę" O co jej chodzi? Zmarszczyłam brwi. A tak coś mi mówiła,że jedzie na kilka dni....gdzieś.. Dobra nie będę się na nią gniewać ...
"Sorki zapomniałam,że wyjeżdżasz...O której jedziesz? Jeśli chcesz to mogę być u cb za jakieś pół godz." 
Na odpowiedź nie musiałam sługo czkać:
"Ok nic się nie stało... Dopiero gdzieś o 19 i tak bardzo chce... Czekam na cb <3"
-Chłopcy chyba was rozczaruję ale muszę was zostawić-powiedziałam przerywając im jakże ciekawą kłótnie o to, który smak lodów jest najlepszy. Spojrzeli na mnie zdziwieni 

-Co?Czemu?-spytał Harry
-Muszę spotkać się z przyjaciółką, bo wyjeżdża dzisiaj na kilka dni...
-Ale wieczorem będę wolna-dodałam widząc ich smutne miny.
Rozpromienili się i wrócili do swojej bezsensownej kłótni

-Odwieziemy cię-zaproponował Lou kiedy wychodziliśmy z lokalu
-Naprawdę nie musicie...

-Ale my i tak jedziemy już do dom, więc...

-To w takim razie zgadzam się
Wróciliśmy do auta i po 10 min byliśmy na naszej ulicy. Pożegnałam się z chłopakami i weszłam do domu. Przebrałam się w zestaw i zaplotłam włosy w luźnego warkocza na bok. Zostało tylko niecałe 5 min, więc napisałam Amy,że się spóźnię. Zakluczyłam drzwi i ruszyłam w stronę domu przyjaciółki. Przede mną dobre 15 min spacerkiem. 

Zapukałam i ujrzałam uśmiechniętą twarz dziewczyny.
-Heej!-zawołała i przytuliła mnie- Właź! Pomożesz mi się spakować, a potem sobie coś obejrzymy.
 Zgodziłam się i już po chwili siedziałam na jej łóżku składając kolejną bluzkę, którą we mnie rzuciła
-Ile ty tego bierzesz?To tylko kilka dni - zaśmiałam się
-No wiem,ale...-przerwała oglądając seksowną,czarną sukienkę
-Myślałam,że jedziesz do babci-uniosłam brwi
-Bo jadę, ale no wiesz... To Oksford... Nigdy nic nie wiadomo... Może się przydać-zaczęła ruszać brwiami i rzuciła mi ją. Wybuchnęłyśmy śmiechem.
Na koniec pakowania z trudem dopięłyśmy jej małą walizkę i zmęczone opadłyśmy na łóżko. Ktoś zapukał do drzwi
-Proszę-zawołała Amy i w drzwiach stanęła jej mama z tacą na której były napoje, jakieś ciasta i czipsy. Ładnie podziękowałyśmy i kiedy wyszła włączyłyśmy telewizor. Nie za wiele wiedziałam z filmu, bo praktycznie cały przegadałyśmy. Kiedy wybiła 17 pożegnałyśmy się i wróciłam do siebie. Właśnie miałam otworzyć drzwi kiedy usłyszałam jak ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam Louisa wychylającego się przez okno jego pokoju, który był akurat z widokiem na mój dom.
-Czego?!-zawołałam, bo ten idiota ciągle wołał moje imie.  
-Cześć!!-wydarł się i zaczął machać jak jakieś niedorozwinięte dziecko.Serio? I tylko o to chodzi? Jestem zmęczona nie mam ochoty na twoje głupie zabawy debilu -.-
-Pa!!-odwróciłam się i otwarłam drzwi
-Ej czekaj!!-ponownie przeniosłam na niego wzrok
-Cześć!!-znowu zaczął machać. Jezuuu...
-Nudzi ci się?!
-Mii?!Nieee!!
Taa super jest drzeć się do siebie przez ulicę. xd
-Fajnie to pa!
Weszłam do środka i nie zdążyłam nawet zamknąć drzwi bo ten dekiel znowu zaczął mnie wołać
-Co znowu?!
-Cześć!!
Bożeee... Z kim ja się zadaje -.-  Zamknęłam wreszcie te drzwi i ruszyłam na górę.Rzuciłam się na łóżko i odczytałam sms którego przed chwilą dostałam: "Idziesz dzisiaj z nami do klubu? Zayn :) x" 
Hmm... Do klubu? Czemu nie? Nie byłam w żadnym od kiedy... Nie ważne...Nie myśl teraz o tym. Napisałam mu tylko "ok".Na odpowiedź nie musiałam czekać długo:
"Fajnie...To bądź gotowa na 19 Z :) x"
 "Ok...Tak wgl to skąd masz mój nr? Nie pamiętam żebym ci go dawała.. V ;) x" -Pisząc to uśmiechnęłam się pod nosem
"Niall nie potrafi chować swojej komórki... Z :) x"
Zaśmiałam się i dodałam mulata do kontaktów. Wybrałam z szafy zestaw. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Uczesałam się tak i zrobiłam mocniejszy makijaż. Równo o 19 usłyszałam dzwonek do drzwi,więc złapałam torebkę i wyszłam z domu.
-Ślicznie wyglądasz-wyszeptał mi do ucha Zayn który objął mnie od tyłu. Zarumieniłam się i powiedziałam ciche "dzięki"
-Taksówka?-uniosłam brwi
-No wiesz...Kiedy będziemy wracać możemy nie być zbyt trzeźwi a jedyny, który nie na pewno będzie pił nie umie prowadzić- wskazał na Liama który pokazał nam swoje ząbki. Jakoś zmieściliśmy się w taksówce i 40 min później staliśmy pod jednym z najlepszych klubów w mieście. Znaleźliśmy wolną lożę i rozsiedliśmy się na miękkich kanapach.Zayn,Louis,Niall i Harry zamówili sobie drinki o jakiejś dziwnej nazwie, a ja z Liamem cole. Jakoś nie miałam na razie ochoty na alkohol.
-Zatańczysz?-spytał Lou
-Jasne
Pociągnął mnie za rękę w tłum. Znaleźliśmy trochę wolnego miejsca i zaczęliśmy tańczyć. Przetańczyłam z nim kilka piosenek. Potem z Niallem,Liamem i Harrym a na końcu Zayn
-Odbijamy!-zawołał do Harrego,który właśnie mną obracał.Wpadłam w jego ramiona i akurat puścili pierwszą tego wieczoru wolną piosenkę. Ten to ma wyczucie czasu-zaśmiałam się w myślach. Zarzuciłam mu ręce na szyję i powoli kołysaliśmy się do rytmu. Zayn cały czas wpatrywał się we mnie tymi swoimi hipnotyzującymi oczami.Utonęłam w jego brązowych tęczówkach i miałam ochotę zrobić coś czego na prawde nie powinnam, ale jego usta są takie...Dziewczyno ogarnij się! Masz chłopaka-skarciłam się w myślach.Taaa mam chłopaka. Nie wiem co będzie z nami kiedy się obudzi. Wydaje mi się,że nadal go kocham,ale jednak minęło pół roku...Nie..Nie czas teraz na rozmyślanie o tym...

Wracając do rzeczywistości...Wpatrywał się w moje oczy a jego usta były coraz bliżej moich.
Chłopak!... Ale...Chłopak!...Wiem,ale...Nie rób tego!...Toczyłam wewnętrzną bitwę ze sobą.Chciałam tego i to bardzo,ale wiem,że nie mogę. W ostatniej chwili odwróciłam głowę i Zayn pocałował mnie w policzek. Był nieco zdziwiony a w jego oczach było widać cień smutku,ale nic nie powiedział. Piosenka się skończyła,wiec podeszłam do baru i zamówiłam sobie drinka, a potem jeszcze jednego i wróciłam do zabawy...
____________________________
Tak wiem,miałam dodać tydzień temu,ale niestety nie miałam weny... ;/

Miałam zamiar opublikować rozdział wczoraj ,ale ktoś cały czas pisał do mnie i przeszkadzał mi ...Tak "Amy" mówię o tobie haha xd

Jak wam się podoba? ;3

Następny w weekend chociaż są wakacje...Może bd wcześniej, ale jest 1 warunek, musi być przynajmniej 5 komentarzy ;p Taki mały szantażyk xd

Za wszystkie komentarze z góry dziękuje :) x


niedziela, 17 czerwca 2012

Rozdział 6

-Nieee ja tam nie idę! - po raz kolejny próbowałam wyrwać się tej piątce debili ciągnącej mnie do domu strachu. Znudziło nam się łażenie po mieście, więc przyjechaliśmy do wielkiego wesołego miasteczka. Zaliczyliśmy już kilka atrakcji m.in. autodrom i break dance < haha Paula pamiętasz? xd>
-No weź nie bój się-Lou z trudem zachowywał powagę- Przy mnie nic ci nie grozi- wypiął pierś ma co wybuchnęłam śmiechem
-Noo doobra- powiedziałam gdy już się uspokoiłam. Kupiliśmy bilety i po chwili staliśmy przed wejściem. Chciałam się odwrócić i uciec, ale niestety za mną stał głupio szczerzący się Louis. Zabierzcie mnie stąd , ja nie chce tam wchodzić... Z resztą nie tylko ja. Mina Zayna też nie była za ciekawa. No nic... Weszliśmy w te egipskie ciemności i przeszły mnie dreszcze. Niby nie boję się ciemności, ale tu jest tak strasznie ciemno i... Coś złapało mnie za łokieć. Wrzasnęłam przerażona i odwróciłam się,ale nic nie widziałam
-Sory..Nie mogłem się powstrzymać- usłyszałam śmiech Harrego. Prychnęłam pod nosem i ruszyłam do przodu zostawiając ich w tyle. Idiota... Prawie zawału przez niego dostałam. Mnie się nie straszy. Nie i już
Ej czekaj! Nie obrażaj się!-po głosie poznałam że to Liam i zaraz znowu szłam z całą piątką. Co chwilę wyskakiwały na nas jakieś okropne rzeczy, ze ścian świeciły czerwony oczy i było słychać straszne odgłosy. Po kilkunastu minutach wreszcie doszliśmy do wyjścia. Zayn wybiegł jako pierwszy z rękami w górze krzycząc z uwielbieniem "świaatłoo!". Przystanęliśmy i wpatrywaliśmy się z niego z minami WTF?!. Tak samo pare osób które było w pobliżu. Wiedziałam,że on boi się ciemności i przez cały czas kiedy byliśmy w środku tulił się do Liama, ale żeby aż tak mu odwaliło... Nie spodziewałam się po nim takiego zachowania szczególnie,że do tej pory był cichy i mogłoby się wydawać,że jest zamknięty w sobie...
-No co?-zapytał śmiesznym głosem wyrywając mnie z rozmyśleń. Wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. Poszaleliśmy tam jeszcze trochę i nawet nie zauważyliśmy kiedy zaczęło się ściemniać.

Po drodze do domu zatrzymaliśmy się przed jakimś marketem. Nie chciało mi się wychodzić, więc zostałam sama w samochodzie. Po kilku minutach wrócili obładowani siatkami. Okazało się,że "muszę" zostać u nich na wieczór filmowy. Kupili mnóstwo chipsów, ciastek, żelek itp. Taak to te żelki przekonały mnie do zostania haha xd.
Powysypywałam jedzenie do misek i ustawiłam w salonie na stoliku, a chłopcy w tym czasie kłócili się o to który film będziemy oglądać jako pierwszy. Padło na jakąś komedię. Usadowiłam się wygodnie na kanapie a obok mnie z jednej strony Zayn a z drugiej Louis i Harry. Niall, co było do przewidzenia usiadł na podłodze przy stoliku żeby mieć bliżej do jedzenia. Liam włączył film i rozłożył się na fotelu. Oparłam stopę o udo Louisa, sięgnęłam po największą miskę żelek i położyłam ją sobie na kolanach przy okazji pokazując język blondynkowi, który posłał mi złe spojrzenie. Zaśmiałam się i zjadłam kilka żelków. Lou przez cały ten czas patrzył ze śmieszną miną na moją stopę, więc z udawanym smutkiem zabrałam ją
-Ale mi to wcale nie przeszkadzało- wyszczerzył się. Machnęłam na niego ręką i usiadłam sobie po turecku.
Próbowałam skupić się na filmie, ale tak jak rano nie mogłam, bo cały czas czułam na sobie czyjś wzrok. Wiedziałam,że to Malik, więc podstawiłam mu pod nos miskę. Zaśmiał się i wziął garść tych pyszności. Louis widząc to prychnął pod nosem i spojrzał na mnie spod tej swojej sweet grzywki ze smutną miną. Pokręciłam przecząco głowa i pokazałam ząbki. Dobrze wiem o co mu chodzi. Wcześniej z nim nie chciałam się podzielić, a czarnemu sama dałam. Zazdrośnik jeden. Jakby nie mógł sobie sięgnąć ze stołu. A nie... Na stole już nie ma żelek. Niall musiał wszystkie zjeść. Tomlinson zrobił minę zbitego psa. No weź błagam nie rób takiej miny, bo wymiękam... Kurdee... Westchnęłam i wsadziłam mu żelka do buzi. Wyszczerzył się zadowolony i otworzył buzie bo jeszcze jednego. No i tak musiałam się z nim dzielić dopóki w misce już nic nie zostało.
Obejrzeliśmy jeszcze trzy filmy jedząc i śmiejąc się przy tym. Zdecydowanie tego mi brakowało. Dzięki nim oderwałam się od codziennych myśli o moim chłopaku. W sumie teraz kiedy o nim pomyślałam nie zrobiło mi się jak zawsze smutno. Czyżby ta piątka potrafiła zapełnić pustkę w moim sercu, która panowała tu od wypadku ? Myślę,że nawet pogodziłam się z tym,że on może się nie obudzić... Odłożyłam na bok moje przemyślenia i wróciłam do oglądani filmu. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

-Vicki obudź się- poczułam jak ktoś mną szturcha.Jeszcze nie zdążyłam się rozbudzić, więc zignorowałam to znienawidzone zdrobnienie mojego imienia.
-Już 8.40 - głos dale mnie męczył. Odejdź zły człowieku... Ja chce spa.. Chwila co?! Szybko podniosłam się z kanapy zwalając przy tym na ziemię Louisa, który spal wtulony w mój brzuch.
-Sory!-pomogłam mu wstać
-Ta pobudka nie była miła-mruknął. Zignorowałam go i wróciłam spojrzeniem do Liama. To on mnie budził...
-Jest 8.40. Twoje lekcje się już chyba zaczęły...
Westchnęłam przeciągle. Nie chce mi się iść do szkoły. Ale muszę chodzić chociaż tylko do piątku, bo wystawiają oceny, a jakimś wybitnym uczniem to ja nie jestem i muszę co nieco poprawić
-Loui podrzucisz mnie na drugą lekcje?
-No nie wiem... Po tej pobudce...-droczył się ze mną
-Proszę-zrobiłam słodkie oczka
-No ok
-Dzięki! To będę za pół godziny-zawołałam i wybiegłam z ich domu. Gdy tylko znalazłam się u siebie, wzięłam szybki prysznic i ubrałam zestaw. Musnęłam rzęsy maskarą, usta błyszczykiem a włosy jak zwykle zostawiłam rozpuszczone. Spakowałam potrzebne na dzisiaj książki i zeszłam na dół. Zjadłam szybkie śniadanie i wróciłam do domu chłopaków
-Już jestem!-zawołałam
-Idę!-usłyszałam z góry i po chwili przede mną pojawił się chłopak. Wsiedliśmy do jego auta i ruszyliśmy w stronę mojej szkoły.

Do budynku weszłam równo z dzwonkiem. Dopchałam się do mojej szafki, zostawiłam niepotrzebne książki i ruszyłam w do klasy. Weszłam równo z nauczycielem i zajęłam miejsce obok mojej przyjaciółki.
-Hej Amy-przywitałam się
-Hej...Czemu nie było cię na pierwszej lekcji?
-Zaspałam-wzruszyłam ramionami
Do końca tej lekcji żadna z nas się nie odezwałam. Co było dziwne, bo zazwyczaj byłyśmy bardzo rozgadane.Zadzwonił dzwonek
-Obraziłam się?- spytałam kiedy usiadłyśmy na naszym ulubionym miejscu pod ścianą
-Nie..Tylko...-westchnęła- Pamiętasz moją przyrodnią siostrę?
-Josephine? <pozdro dla panny K. xd>
-Yhy... No to dowiedziałam się dzisiaj że chce przyjechać do nas na wakacje.
-Oł...Nie fajnie...
Josephine ma 19 lat i jest córką ojca Amandy z jego pierwszego małżeństwa. Ona jest po prostu straszna. Nie dość że zawsze uprzykrzała nam życie to jeszcze jest wielką fanką Jonas Brothers i w kółko o nich gada.
-Kiedy?-jęknęłam.
-W lipcu, ale kiedy dokładnie to nie wiem
-Dobra idziemy- powiedziałam gdy zadzwonił dzwonek. Pomogłam jej wstać i ruszyłyśmy w stronę klasy

___________________
Czytasz- skomentuj :)

Następny tradycyjnie w weekend ;)
                              
     

niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 5

Mam prośbę... Czytasz- zostaw komentarz ;)


Właśnie siedzieliśmy w samochodzie Louisa,który oczywiście kierował. Liam siedział na miejscu pasażera, a ja z Niallem z tyłu. Była prawie 23. Całe szczęście,że jutro jest jakieś święto i nie muszę iść do szkoły.
Nawet nie wiem kiedy ten czas minął. Gdy wychodziliśmy z Milkshake City było coś koło 18. Potem pochodziliśmy po mieście wygłupiając się i robiąc śmieszne zdjęcia moim telefonem
Tak minęło nam kilka godzin.
Londyn nocą jest naprawdę piękny, więc gdy tylko się ściemniło poszliśmy na London Eye , a teraz wracamy do domu. Moja mama powinna już wrócić z pracy, więc raczej zadowolona to ona nie będzie. Dobrze że jutro nie ma szkoły, to nie dostane szlabanu.

Kilka minut później samochód zatrzymał się
-To widzimy cię jutro o 10 u nas na śniadaniu-powiedział Liam zamykając za mną drzwi od auta.Westchnęłam i pokiwałam głową
-Dobranoc!-zawołałam i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych mojego domu
-Ej! Nie tak szybko! A pożegnanie?- Louis złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie, potrząsnął we wszystkie strony i puścił. Ok stwierdzam,że ten koleś jest mega dziwny. Przytuliłam się z pozostałą dwójką i wreszcie ruszyłam do siebie.
Otworzyłam po cichu drzwi. Z salonu dochodziły dźwięki telewizora. Zajrzałam tam i zobaczyłam mamę siedzącą na kanapie
-Gdzie tak długo byłaś?-spytała
-Em.. Na mieście ze znajomymi
-Miałaś zrobić siostrze obiad
-No wiem...Przepraszam... Oni mnie zgarnęli od razu po szkole i zapomniałam o tym
-No dobrze- westchnęła - A kto to?
-Nowi sąsiedzi... A i jutro rano zaprosili mnie na śniadanie i pewnie spędze u nich cały dzień
-To ci chłopy z którymi się tak tuliłaś?- poruszała brwiami
-Maamo!
-No co?-zaśmiała się
-Nie ładnie tak podglądać-pogroziłam palcem ze śmiechem
-Oj no nie ważne-machnęła ręką i spojrzała na ekran.Właśnie skończyły sie reklamy
-Dobra zmykaj
-Okej... dobranoc
Wyszłam z salonu i skierowałam sie na górę do mojej łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam głowę. Po jakiś 15 min wyszłam z kabiny, wytarłam się mięciutkim ręcznikiem i ubrałam piżamę. Stanęłam przed lustrem i zawinęłam włosy w ręcznik.
Gdy wyszłam z łazienki była 23:32. Nie byłam jakoś szczególnie zmęczona, wiec zgarnęłam z biurka laptop i ułożyłam się z nim na łóżku. Przejrzałam pare blogów i weszłam na twittera. Popisałam z paroma osobami i nim się spostrzegłam była 1:10. Poszłam do łazienki i ściągnęłam ręcznik. Włosy były jeszcze wilgotne, więc podsuszyłam je lekko suszarką. Opuściłam pomieszczenie i schowałam się w cieplutkiej pościeli od razu zasypiając.


Obudziły mnie promienie słońca padające prosto na moja twarz. Leniwie przeciągnęłam się i usiadłam. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce obok łóżka, który wskazywał 9:20. Wstałam i podeszłam do okna. Była naprawdę piękna pogoda, co jest rzadkie w Londynie. Dobra, szybko bo masz tylko pół godziny-pogoniłam się w myślach. Wybrałam zestaw i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Standardowo musnęłam tylko rzęsy maskarą i usta błyszczykiem, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Gotowa wróciłam do pokoju, wsadziłam telefon do kieszeni i zeszła na dół
-Wychodze...-powiedziałam do mamy siedzącej w kuchni i nie czekając na odpowiedź wyszłam z domu. Przeszłam na drugą stronę ulicy i stanęłam przed drzwiami chłopaków. Przygryzłam lekko wargę. Musze przyznać,że trochę boję si tego co tam zastanę. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam. Otworzył mi Liam. Cały w mące wyglądał przekomicznie. Ledwo powstrzymałam napad śmiechu
-Hej! Właź! Próbowaliśmy z Lou zrobić fajne śniadanie ale coś nam nie wyszło...- powiedział wytrzepując sobie mąkę z włosów
-Właśnie widzę -zaśmiałam się
-Victoriaa!! -usłyszałam wrzask Louisa i ujrzałam go biegnącego w moją stronę. Był jeszcze brudniejszy od Liama. Zdążyłam tylko pisnąć "o nie" zanim znalazłam się w jego ramionach
-Tak Lou ja też cie kocham ale możesz mnie już puścić- powiedziałam po chwili i poklepałam go po ramieniu. Odsunął się ode mnie z lekkim burakiem na twarzy. Zaśmiałam się i zaczęłam strzepywać z siebie biały proszek
-Przy okazji dzięki za ubrudzenie mnie
-Zawsze do usług-ukłonił się
-Pomożesz nam?-spytał Liam
-Jasne-odpowiedziałam i poszliśmy do kuchni
-Matko co tu się stało?!-zawołałam gdy tylko tam weszłam. Wszędzie było pełno mąki, rozwalonych jajek , nawet kałuża mleka na podłodze
-No bo my chcieliśmy zrobić gofry-wyjaśnij Louis. Pokręciłam głową z politowaniem
-Dobra trzeba to posprzątać
Wzięliśmy się za sprzątanie tego bałaganu i po kilku minutach kuchnia lśniła, więc zabraliśmy się za przygotowanie śniadania. W międzyczasie przyszedł Niall, który oczywiście musiał podbierać gotowe już gofry
-Lou idź obudź tych śpiochów-zwrócił się do niego Liam gdy wszystko było już gotowe. Tamten nie zdążył jednak wstać z krzesła gdyż ktoś właśnie schodził po schodach
-Umm... Co tak piękne pachnie?-zapytał owy osobnik
-HARRY NIE! -wrzasnął Louis ale niestety było za późno bo do kuchni właśnie wszedł NAGI?! chłopak. Gdy tylko mnie zobaczył pisnął jak mała dziewczynka, zasłonił rękami krocze i cały czerwony wybiegł z pomieszczenia. Co to do cholery było?!
Otrząsnęłam się z szoku i rozejrzałam po kuchni. Wszyscy wlepiali we mnie oczy. Pokręciłam głową
-Co to miało być?
-Harry-odpowiedział Niall. Aha bo to ma wszystko wyjaśnij. Uniosłam brwi
-On ma zwyczaj chodzenia nago... Pewnie zapomniał że miałaś przyjść rano...-wyjaśnił Liam-Chyba że...-spojrzał wymownie na blondyna
-Co?-zdziwił cię po czym zmarszczył mos- Ups... zapomniałem mu powiedzieć
-No dzięki Niall- do kuchni wszedł zawstydzony chłopak. Tym razem już ubrany
-Nie ma za co-wyszczerzył się ale widząc minę nowo przybyłego uniósł ręce w geście obronnym
-Emm...sory...za tamto-zwrócił się do mnie-Jestem Harry
-Victoria
Właściwie czemu ja im mówie że jestem Victoria, przecież wole Tori... A tak jakoś... Nie wiem... Nie ważne... Jestem dziwna.
Chwile później dołączył do nas ostatni członek zespołu
-Zayn-przedstawił się i zmierzył mnie wzrokiem zatrzymując go chwile na moich nogach. Tak wiem,że mam fajne nogi ^^ i taaak wiem, że jestem skromna haha xd
-Victoria- o i znowu -.- żal mi sie

Kiedy skończyliśmy jeść przenieśliśmy się do salonu. Usiadłam na kanapie między Lou a Niallem obok którego wcisnął się Liam a Zayn i Harry na fotelach. W telewizji nie było nic ciekawego więc zostawiliśmy na jakimś programie muzycznym. Przez cały czas czułam na sobie czyjś wzrok. Poruszyłam się lekko, tak że kątem oka dojrzałam kto mi się przygląda. Zayn. Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na niego. Szybko odwrócił wzrok. Ktoś tu jest nieśmiały. Zaśmiałam się. Louis spojrzał na mnie dziwnie. No tak śmieje się sama do siebie...
-Chodźcie na dwór, jest taka piękna pogoda a ten program jest nudny- jęknęłam. Wszyscy zgodzi się więc wyszliśmy do ogrodu za domem. Trochę tam posiedzieliśmy i pogadaliśmy o głupotach co chwile wybuchając śmiechem. Tylko Zayn był dziwnie cichy. On tak zawsze, czy tylko przy mnie? Muszę później o to któregoś spytać...
Dochodziła 13 więc postanowiliśmy,że pojedziemy do miasta. Zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy. Było trochę ciasno no ale co ja poradzę... 6 osób w pięcioosobowym samochodzie... Na szczęście wygrałam wyścig o miejsce pasażera i nie musiałam cisnąć się z tyłu.
Po jakiś 40 min Tomlinson wreszcie zaparkował. Normalnie byłoby to tylko gdzieś 10-15 min ale był mały korek. Wysiedliśmy i ruszyliśmy w głąb miasta.

___________________
Sorki,że dopiero teraz dodałam, ale wcześniej nie miałam zbytnio czasu i weny... ;/

Jak wam się to coś podoba?? ;D

Następny w weekend może szybciej... ;)